
Kim jest Good Girl – C. Herrera
7 maja 2020
Angel – Thierry Mugler
11 maja 2020145 Ambasada Zapachu- Elephant Jungle – Kenzo
Poranny gwar budzi wszystko dookoła… Elephant Jungle . Prawdopodobnie już wstaje świt, słychać za oknem coraz więcej kroków i odglosów dnia. W rezultacie ,uśmiecham się do siebie i do promieni, które igrają w okiennych szybach, pośród gałęzi kwitnących mandarynek.Jeszcze mocniej otulam się sari w kolorze złocistego słońca.
– Salaam Namaste!
Indyjski targ zachwyca mieszaniną barw i dźwięków. Kolejne wonie kolorowych stosów ostrych przypraw mieszają się ze słodyczą miodu i dojrzałych owoców. I ten jeden, jedyny zapach bez wątpienia króluje nad tłumem ..
Zamykam oczy.To prawdopodobnie aromat goździkowych pąków przenosi do tropikalnego lasu, gdzie swój prapoczątek mają orientalne przyprawy i cała Natura. Z całą mocą pulsuje tam zapach kory cynamonowca, kwitnącego ylang – ylang i gardenii. Nagle odgłos trąby rozrywa ciszę. Pojawia się ON – słoń, król puszczy. Dominuje nad wszystkim, jak kardamon który unosi się w powietrzu, przynosząc ukojenie, dostojeństwo i siłę. Podczas gdy , las jest pełen barw i dźwięków; kolejno ,unosi się zapach ciepła wanilii, która migocze niczym promienie słoneczne w gałęziach. Kolibry i motyle wirują w powietrzu, ryk słonia unosi się w oddali…
W związku z tym , pradawna puszcza opowia, wydaje się ,że słychać rozmowę.. Z pewnością ,zapach 145 inspirowany marki Ambasada Zapachu jest odpowiednikiem wody perfumowanej Elephant Jungle by Kenzo. Warto zauważyć , Kreatora, który zasłynął swoim uśmiechem i tworzeniem aromatów związanych z duszą kontynentu azjatyckiego. Prawdopodobnie w zapachu 145 ogromnym plusem jest identyczne odwzorowanie zapachu oryginału. W przeciwieństwie do innych odpowiedników, że nie wyczuwam tu żadnej „fałszywej nuty”, występującej w innych firmach . Która zazwyczaj psuje obraz całości. Jeśli chcemy pachnieć orientalnym „słoniem” w bardzo przystępnej cenie, wybór zapachu z Ambasady Zapachu będzie idealny.
Nuty zapachowe
Nuta głowy, rozpoczyna się aromatem kwitnącej mandarynki i jej dojrzałych owoców, by przeistoczyć się w symfonię korzennych przypraw z goździkami, kuminem i kardamonem na czele. W sercu tego zapachu pulsuje kora cynamonowca i jest wg mnie zapachem dominującym i przewodnim w całej kompozycji. Cynamonowiec rośnie w sercu puszczy, gdzie żyje On – król kontynentu – słoń indyjski. Dlatego zapach przywodzi na myśl siłę i dzikość. W nucie serca są wyczuwalne kwiaty takie jak ylang – ylang (tak charakterystyczne dla półwyspu indyjskiego), słodka gardenia i kwitnąca wanilia. Wśród tych kwiatów migocze słońce niczym bursztyn, który jest bazą zapachu.
Zapach jest dość stały, co oznacza, że nie popłyniemy tu od tropikalnego lasu po brzegi Gangesu. Na koniec, zapach nie zmienia się, nie ewoluuje z upływającym czasem . Bezustannie mieni się w nim puszcza, czuć jej serce bijące milionem barw, dźwięków i światłocieni.
Określiłabym ten zapach jako bardzo zmysłowy. Nie pozostanie niezauważony, a z pewnością wiele osób zapyta, czym pachniemy. Nie pozostawia po sobie „duszącego ogona” jak to bywa czasem z oryginałem – zapach 145 od Ambasady Zapachu utrzymując nuty korzenne, jest bardzo subtelny i sensualny. Przepięknie łączy się ze skórą. Świeży, a jednocześnie ciepły i wyrazisty. Na pewno nie okaże się kłopotliwy w tłumie – a z pewnością bedzie bardzo atrakcyjny i intrygujący. Ponieważ utrzymuje się do 6-7 godzin na skórze, co jest doskonałą trwałoscią. Jest na tyle uniwersalny, że można go używać o każdej porze dnia i pory roku. Każda fanka korzennych przypraw z pewnością się w nim zakocha.
Jest moim pierwszym wyborem wśród perfum marki Ambasada Zapachu – ma w sobie „to coś”, co urzeka swoją niezwykłością i zmysłowością.
Anna Lewińska