Są takie perfumy, które zostają z nami na długo po tym, gdy ich właścicielka opuści pomieszczenie… Wiją się delikatnie między kieliszkami szampana, zwiewnie oplatają zmysły, mieszają się z powietrzem, nie pozwalają o sobie zapomnieć. Są również takie, które anonsują Cię niemal natychmiast, gdy pojawisz się w progu. Zapach potrafi być tak gęsty, że czasem wydaje się nam wręcz namacalny… Można wyczuć, jak niemalże nas otacza, staje się towarzyszem i przynosi zaproszenie do poznania jego intrygującej właścicielki.

Taki zapach to miła prowokacja . Mimo że czarna orchidea, która jest znakiem rozpoznawczym perfum Black Orchid Toma Forda, jest kwiatem niezwykle tajemniczym, to podstawowe akordy zapachowe ukazują nam się od razu.
Woń orchidei, która jest ukryta w sercu perfum #031, jest poprzedzona słodkościami trufli, bergamotki i czarnej porzeczki. Kwiatowy temat przejawia się również w bazie zapachu i wyraźnie przebija orientalny charakter drzewa sandałowego czy nieco ostrzejszego i bogatego w ziołowe akcenty kadzidła. Jest to perfum dla niebanalnych kobiet… kobiet które potrafią rzucić wyzywanie